Napisany: 2009-04-13
Początki wydobywania kruszców na terenach Gór Izerskich należy powiązać z działalnością górników walońskich. Oni to, a następnie górnicy czescy i niemieccy, w wiekach od XII do XIV poszukiwali w tych górach oraz w Karkonoszach, rud metali i drogich kamieni
Piastowie śląscy również nie pozostawali obojętni na potencjalne bogactwa ukryte na tych terenach. W czasach Henryka Brodatego, około 1200 r., w okolicach Lwówka zaczęto kopać w poszukiwaniu złota. W piśmie biskupa wrocławskiego Konrada z 1435 r. wzmiankowana jest kopalnia znajdująca się w Mirsku. Co jednak miałoby być w niej wydobywane - nie wiadomo.
Największy rozwój górnictwa był rozpoczęty odkryciem w okolicach Gierczyna pokładów kasyterytu (ruda cyny). Nastąpiło to przypadkiem. Dwaj górnicy, Jan Weise i Mateusz Söhnel, pochodzący z Jachymowa w Czechach, w 1512 lub 1517 r. kopiąc studnię natrafili na cynę. Ich nazwiska zostały uwiecznione w dwóch szybach kopalni "Stary Dziad" ("Altvater") i można je było przeczytać jeszcze w 1843 r. Prawdopodobnie najstarszą zachowaną kopalnią na tym terenie jest umiejscowiona niedaleko Przecznicy sztolnia "Trzech Braci" ("Drei Brüder"). Została ona uruchomiona w 1551 r. i jest, w dniu dzisiejszym, najlepiej zachowanym ze zlokalizowanych obiektów podziemnych. Pewnym jest, że jakieś prace były prowadzone w tej kopalni jeszcze w 1795 r. Nie można wykluczyć poszukiwania lub wydobywania w tej kopalni również rud kobaltu. Pierwsza pewna wiadomość o pracach górniczych pochodzi z 1572 r., kiedy to Urząd Górniczy we Wrocławiu polecił Janowi Bronnerowi ze Świdnicy przeprowadzić badania probiercze. W poleceniu tym jest mowa o czynnej kopalni, należy więc przyjąć, że wydobycie prowadzono wcześniej. Pierwszymi kopalniami rud cyny w okolicach Gierczyna były "Stary Dziad", "Psi Grzbiet" i "Czerwony Ranek" ("Altvater", "Hundsrücken" i "Morgenröthe"). Kopalnie "Altvater" i "Hundsrücken" powstały w 1575 r. "Kopalnia "Hundsrücken" potwierdzona jest w źródłach już w 1591 r. Górnicy sprowadzeni byli z Saksonii, spod Schneebergu. Nieco później uruchomiono jeszcze jedną kopalnię zwaną "Bogate Szczęście" (działała do 1767 r., kiedy to uznano jej pokłady za wyeksploatowane).
O różnorodności złóż może świadczyć fakt, że w roku 1616 norymberski gwarek, niejaki Beier, rozpoczął prace nad wydobywaniem miedzi występującej w Gierczynie. Prace wydobywcze przerwał wybuch wojny 30-letniej. Wiadomo też, że w wydobywana ruda zawierała także srebro.
Osiedlanie górników doprowadziło do powstania wioski Przecznica i Gryfowskiej Doliny (Greiffenthal - dziś nie istniejąca). O skali robót może świadczyć informacja, że w 1578 r. w procesji związanej z poświęceniem dzwonu w Gierczynie wzięło udział ponad 500 górników i robotników kopalnianych. Z cyny wydobytej w okolicznych kopalniach wykonane zostały dwa świeczniki do kościoła w Gierczynie. Pod chórem kościelnym znajdował się namalowany herb górniczy.
W okresie wojny trzydziestoletniej (1618-1648), której działania w wielkim stopniu dotknęły okolicę (krzyż w herbie Mirska symbolizuje cierpienia tutejszych mieszkańców w czasie tej wojny; miasto kilkukrotnie płonęło, szerzyła się dżuma, okolice były plądrowane przez walczące wojska, zamek Gryf był w tym okresie kilkukrotnie oblegany i szturmowany, zdobyty raz, przez Szwedów pod dowództwem generała Torstensona), wydobycie w kopalniach przerwano. Dłuższy czas kopalnie stały nieczynne. Chronili się w nich uciekinierzy, przechowywano w nich cenniejsze przedmioty.
Przez długi okres czasu po zakończeniu wojny trzydziestoletniej nie wznawiano wydobycia. W 1728 r. podjęto prace wstępne poprzedzające właściwą eksploatację. Kopalnie były pozalewane przez podziemne źródła (funkcjonowanie kopalń wymagało stałego odwadniania, realizowano je za pomocą wymyślnych, drewnianych zwykle, urządzeń zwanych "kunsztami wodnymi", napędzanymi kieratami lub energią kół wodnych), więc z dalszej eksploatacji niektórych szybów zrezygnowano. Od 1751 r. górnicy z Greiffenthal podjęli pracę na kopalni "Psi Grzbiet". Dwa lata później musiano pracę przerwać, gdyż nie można było sobie poradzić z wodą, która coraz bardziej zalewała kopalnię.
Próby wydobycia cyny z kopalń gierczyńskich były wielokrotnie ponawiane.
Uruchomiono nowe kopalnie zlokalizowane bliżej Krobicy. Były to: "Johannes", uruchomiona w 1785 r, oraz "Leopold", z 1790 r. Kopalnie te przerwały pracę z powodu nieopłacalności w 1803 roku. Według podań w XVIII w. w Krobicy wydobywano oprócz cyny także miedź. Szyby górnicze nosiły nazwy: "Dziurawa klatka" ("Kauenloch"), "Nieznane Szczęście" ("Unbekanntes Glück") i "Sztolnia Leopolda" ("Leopoldstollen").
Strategiczne znaczenie złóż w Gierczynie doceniono ponownie pod koniec lat 30. XX w. (dokładnie w 1938 r.), kiedy w związku z przygotowaniami wojennymi władze niemieckie ponownie zainteresowały się możliwością podjęcia eksploatacji tutejszych rud. Nie doszło jednak wtedy do rozpoczęcia wydobycia. W trakcie odwadniania kopalni "Psi Grzbiet" ("Hundsrücken") wydobyto natomiast pozostałości drewnianej pompy odwadniającej z XVIII w., które obecnie znajdują się w muzeum górnictwa w Zabrzu.
Prace rozpoznawcze prowadzono nadal w latach 1939-1944. W okresie powojennym kontynuowano prace rozpoznawczo-dokumentacyjne (w latach 1953-1957 m.in. w związku z intensywnymi poszukiwaniami rud uranu na terenie kraju) oraz w latach 1976-1992.
Wydobywanie rud kobaltu w dobrach Schaffgotschów można traktować jako kontynuację i uzupełnienie wydobycia rud cyny. Poszukiwania rozpoczęto w 1766 r., w 1769 r. zadecydowano o podjęciu wydobycia. Wtedy też rozpoczął się nowy rozdział tutejszego górnictwa. Powstała kopalnia "Anna Maria", którą graf Schaffgotsch uruchomił w 1769 r. Znajdowała się ona nieco na zachód od wsi Przecznica i działała do 1844 r. Jest to największa kopalnia w naszej okolicy, również najgłębsza. Jej szyby mają 110 m. głębokości. Eksploatację utrudniało, podobnie jak w Gierczynie, silne zawodnienie kopalni. Wydobywanie rud kobaltowych prowadzono również w kopalniach "Fryderyk Wilhelm" w pobliżu Gierczyna (1793-1803), dalej w kierunku zachodnim szyb "Susette" (eksploatowany z przerwami pomiędzy 1775 a 1783 rokiem) oraz szyb "Karol" (1774-1783) w pobliżu Kotliny. Były też inne szyby, w których do pełnej eksploatacji nie doszło.
Dla przeróbki kobaltu zbudowano hutę w Mlądzu, ok. 1,5 km od skrzyżowania w Przecznicy.
Zakłady przetwórcze w latach 1793-1806 dawały łącznie 50-70 ton farby kobaltowej, co stanowiło wówczas ok. 10% produkcji europejskiej. Produktem ubocznym huty był arszenik. Huta została zamknięta w 1853 r.
Farba kobaltowa była używana do barwienia tkanin, ceramiki i szkła.
Po górnictwie, tak pięknie się rozwijającym, pozostały tylko nazwy na mapach. "Kochhaus" (górnicza kuchnia) znajduje się na mapach niemieckich w Krobicy. Wiadomo, że tuż obok znajdowała się kopalnia "Szyby Leopolda". "Bergschmiede" ("Górnicza Kuźnia") na terenie Mlądza to miejsce, na którym stała huta w której przetwarzano rudę kobaltu, wydobywaną w Przecznicy.
O randze, jaką górnictwo musiało zajmować na naszym terenie, niech świadczy umiejscowienie w Gierczynie "Urzędu Górniczego", który nosił nazwę "Królewska Deputacja do Spraw Górniczych". Powstał on w 1578 r., dotrwał zaś do XVIII wieku (istniał jeszcze w 1796 r, kiedy to przedstawiciel Królewskiego Urzędu Górniczego Księstwa Jaworskiego, Augustyn Fryderyk Karol Wahrendorf, królewski nadsztygar w Gierczynie i Przecznicy, był obecny przy uroczystym zakończeniu odnawiania mirskiego ratusza). Podlegały mu wszystkie kopalnie na terenie księstwa jaworsko-świdnickiego i te też reprezentował w Głównej Deputacji w Rudolfstadt (leży na południe od Weimaru). Przy Urzędzie tym była też "Królewska Komora Akcyźna i Celna", a podlegały jej "Komory Solne" w Orłowicach i Łęczynie.
Wspomnieć trzeba także o kopalni kaolinu i gliny w Kamieniu. Około 1912 roku zbudowano tu fabrykę szamotowej cegły, którą w 1923 r. połączono około 3 km odcinkiem kolejki wąskotorowej ze stacją kolejową w Mirsku. W tym celu musiano zbudować most na Kwisie (jest to most znajdujący się obok Zakładów Metalowych w Mroczkowicach, pierwotnie był to więc most kolejowy). Most ten służy do dnia dzisiejszego, jednakże kolejka została jeszcze przed wojną rozebrana.
Jak wspominałem w roku 1517 dwaj górnicy Jan Weise i Maciej Söhnel z Jachymowa w Czechach, rozpoczęli pracę uruchamiając kopalnię cyny w Gierczynie.
Nadeszły dni, kiedy eksploatacja kopalni była nieopłacalna i trzeba było ją zamknąć. Stało się to w roku 1791.
Ostatnia szychta w tej kopalni zakończyła się tragicznie...
Rano oznaczonego dnia górnik Jan Gottlieb Weise (następca pierwszego górnika Jana Weise) zebrał kilku górników i z nimi zszedł do kopalni. Na prośby swojej narzeczonej miał nie wchodzić do starych, porzuconych chodników, ale przestrogi i prośby nie pomogły, ciekawość zwyciężyła.
Górnicy po krótkiej, ostatniej zmianie, wymieniwszy ostatni raz swe górnicze pozdrowienie "Glück auf" wyszli na światło dzienne.
Tu dopiero spostrzegli, że Jan, który ostatni miał opuścić kopalnię, zaginął.
Wielki był żal narzeczonej, kiedy dowiedziała się o nieszczęściu swego ukochanego. Akcja ratunkowa nie dała rezultatów - Jan zaginął.
Narzeczona tak się tym przejęła, że wpadła w chorobę i po dość krótkim jej przebiegu zmarła.
W roku 1843, kiedy myślano o otwarciu kopalni i specjalna komisja udała się do sztolni, znalazła w jednym miejscu na zasypanym odcinku szkielet górnika. Na ścianie nad nim umieszczony był napis: "J.G.W.1791", a pod tym słowa: "Pukałem ile mogłem, ale nikt mnie nie słyszał. Musiałem umrzeć, bo nie miałem ratunku. Żyjcie szczęśliwie. Pragnienie dokucza mi więcej, aniżeli głód".
Ludność miejscowa powiada, że zmarły w ten sposób dopełnił swego górniczego obowiązku.
Literatura:
Artykuł pt. "Górnictwo dawniej …" ukazał się w Czasopiśmie Społeczności Lokalnej "IZERY" nr 1 (sierpień 2008)
Tagi: · kopalnia · sztolnia · rudy cyny
Linki: · Izerskie górnictwo niedawno i teraz · Gierczyn · Kotlina
© Góry Izerskie 2006-2023
http://www.goryizerskie.pl