ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Historia  » Z dziejów sprawiedliwości mirskiej

Napisany: 2009-10-27

Z dziejów sprawiedliwości mirskiej

Od kiedy zaczęto stosować prawo, ważną rolę w społeczeństwie pełni "wymiar sprawiedliwości", a więc instytucje powołane do jego egzekwowania. Prezentujemy ciekawe dzieje mirskiej władzy spod znaku Temidy

Na obszarze mirskiej gminy nie ma tak charakterystycznych pomników dawnej sprawiedliwości jak pozostałości kamiennych stołów sądowych czy krzyże pokutne (choć możemy je obejrzeć przy kościele w Świeciu lub w okolicach Krzewia) - będących trwałym dowodem zawarcia ugody między zabójcą a rodziną ofiary. Za to na pewno była w Mirsku wystawiona szubienica i pręgierz, które obsługiwał oczywiście kat.


Przez lata zmieniały się uprawnienia sądów. Pierwotnie prawo sądu przysługiwało panom feudalnym, którzy mogli je przekazywać lokalnym zarządcom (sołtysom, wójtom), tworzącym wraz z ławnikami sądy. Zakres rozpatrywanych przez nie spraw i wydawanych wyroków był różny w zależności od uprawnień. Zazwyczaj władca feudalny rezerwował sobie prawo orzekania w przypadku przestępstw najcięższych, a więc morderstwa czy ciężkich ran. Lżejsze przestępstwa były karane grzywną lub chłostą, cięższe śmiercią. Później "asortyment" środków karnych znacznie się rozszerzył. "Wynaleziono" publiczne egzekucje wraz z poprzedzającym je maltretowaniem skazańców i późniejszym masakrowaniem zwłok, piętnowanie, banicję oraz tortury podczas uzyskiwania zeznań. Głównym uczestnikiem tych wydarzeń, oprócz oczywiście samego skazanego, choć jego udział był, jakby to rzec, "jednorazowy", był kat. Miejscem, w którym odbywało się wykonanie wyroku, był pręgierz lub szubienica. Oczywiście im bogatsze miasto, tym bardziej okazałe były te obiekty. Przykładem niech będzie pręgierz wrocławski - nieomal dzieło sztuki. Z bliższych nam terenów zachował się pręgierz z XVI wieku w Lubomierzu. Można go obejrzeć na lubomierskim rynku - jest częściowo wmurowany w ścianę kamienicy. W Mirsku zaś pręgierz był mniej okazały, prawdopodobnie drewniany. W kronikach na pierwszą wzmiankę o zastosowaniu pręgierza natknąłem się pod rokiem 1561. Jak podaje kronikarz Bergemann, 4 sierpnia Rada Miejska nakazała wyprowadzić młodocianego Franza Stelzera z kościoła i osadzić w więzieniu, ponieważ miał na sobie zakazane pludry czyli diabelskie spodnie. Następnego dnia rzeczony Franz stanął pod pręgierzem, gdzie zdjęto mu to "dzieło szatana" po czym spalono na rynku. Krawiec, który te spodnie uszył, został wygnany z miasta. Kolejna wzmianka o pręgierzu mirskim pochodzi z 1607. Dotyczy grabarza, którego za narażenie miasta na stratę 70 talarów i 30 białych groszy postawiono pod pręgierzem, obito rózgami i wypędzono z miasta.

Znacznie więcej wiemy o "użytkowaniu" mirskiej szubienicy. Choć nie zmieniała się jej lokalizacja, była kilkukrotnie przebudowywana i remontowana.
Nim przedstawię jej historię, kilka słów poświęcę szubienicom, które znajdowały się w okolicy i choć częściowo dotrwały się do naszych czasów. Najlepiej zachowaną jest niewątpliwie szubienica w Złotnikach Lubańskich.

Szubienica w Goldentraum nie budziła już grozy i w XXw. można się było fotografować na jej tle podczas zbioru ziemniaków

Wybudowana była w 1707 roku na miejscu wcześniejszej, prawdopodobnie konstrukcji drewnianej. Pierwszy wyrok wykonano na niej w 1709 roku. Przetrwała do początków XX wieku w całkiem dobrym stanie i stała się nawet atrakcją turystyczną. W latach 70. zaadaptowano ją na klub ośrodka wypoczynkowego Elektrowni Turów. Trzeba pamiętać, że po wykonaniu wyroku ciało grzebano nieopodal szubienicy, miejsce spoczynku mieli tam też samobójcy. Wygląda na to, że huczne imprezy i przyjęcia odbywają się obecnie na dawnym cmentarzysku. Jeszcze większe wrażenie wywołała we mnie przeczytana informacja o 7-dniowych turnusach z bioodnową. Na dawnym miejscu pochówku, przy dawnej szubienicy...
Znane są lokalizacje szubienic Lubomierza i Lubania. Podczas prowadzonych w Lubaniu badań archeologicznych, odkryto m.in. pozostałości tzw. "jamy zmarłych", wypełnionej ludzkimi kośćmi. Jednym z odkopanych przedmiotów jest 70-centymetrowy fragment łańcucha, który tworzył pętlę, wraz z tkwiącymi w niej kręgami szyjnymi. Zinwentaryzowano również relikt domniemanej szubienicy lubomierskiej, znajduje się już na liście obiektów, na których należy przeprowadzić badania archeologiczne.

Wzmianka o najdawniejszej egzekucji w Mirsku pochodzi z 1478 roku. Mieszkaniec miasta, Eliasz Nerger, był łamany kołem i żywcem spalony. Został ukarany za zabicie swej teściowej, co uczynił po pijanemu.

Ścięcie czarownicy na starej rycinie


25 czerwca 1572 roku wyrokiem sądu i ławników we Lwówku skazana na spalenie żywcem na stosie została 63-letnia, posądzona o czary, Anna Effenbergen z Mirska. Wyrok wykonano na "Górze Straceń" w Mirsku. Wówczas pojawia się o tym miejscu pierwsza wzmianka. Dokładną lokalizację opisuje R. A. Craemer, dawny burmistrz Mirska, w "Stadtbuch der Stadt Friedeberg a. Queis" (w przekładzie ks. E. Dwornika):
Po prawej stronie drogi do Giebułtowa, począwszy od strzelnicy, znajdował się dawniej staw. Zasypywano go częściami. Najpierw, w 1904 roku uzyskano plac pod mleczarnię, wcześniej jeszcze przecięła go linia kolejowa, a zupełnie został zasypany w 1912 roku. Od mleczarni aż do rzeki Łużycy ciągnęły się dalej łąki, które zaczęto zabudowywać. Najpierw powstało osiedle [dziś ulice Boczna i Łąkowa], a tuż za nim znajduje się jeszcze dziś kawałek wzgórza zwanego "Górą Straceń". Tu stała szubienica, tu także grzebano wszystkich straceńców. Ostatnia egzekucja miała miejsce w 1784 r., dlatego wzgórze to wykorzystano i w 1806 roku wybudowano tu wiatrak. Wtedy wzgórze to nazywano "Wiatracznym". Po zniszczeniu wiatraka w 1890 roku nie budowano już nic, a wzgórze nazywano "Młyńskim".

Przypomnijmy zapiski o poważniejszych wyrokach wykonanych w Mirsku


W dniu 5 czerwca 1573 roku wykonano wyrok na kuśnierzu Hänisch za utopienie swej żony. Był szarpany rozpalonymi obcęgami, potem położony na koło i łamany.

26 października 1593 roku ścięto mieczem w Mirsku nieznanego bliżej przestępcę. Był on oskarżony o rozbój, cudzołóstwo, kazirodztwo i zamordowanie bielarza płótna w Gryfowie.

9 kwietnia 1604 roku powieszono za kradzieże mieszkańca Mirska, Krzysztofa Neumanna.

20 stycznia 1607 roku złodzieje Krzysztof Hänsch i Marcin Hennig, zostali ścięci mieczem.

13 kwietnia 1613 roku odbyła się w Mirsku egzekucja wielkiego zbrodniarza, Jakuba Hanfstengela. Był on mordercą 29 ludzi; swą żonę i troje dzieci żywcem zakopał, 5 kościołów obrabował, 4 razy podpalał cudze domy, między innymi podpalił zabudowania Jakuba Berloga w Brzezińcu (sekretarza na Gryfie), a także popełniał grzech sodomii ze zwierzętami. Kat wyrywał mu na czterech rogach rynku rozpalonymi obcęgami ciało, po czym zawleczony został na "Górę Straceń". Tam odcięto mu ramię, nogę wysoko z udem, a następnie połamano kołem i spalono.

3 grudnia 1614 roku ścięto mieczem Jana Lange, który przed 20 laty zamordował rzeźnika, a teraz w Cieplicach dopuścił się cudzołóstwa.

27 stycznia 1687 roku na zamek Gryf włamali się złodzieje. Po schwytaniu jednego z nich postanowiono zbudować nową szubienicę (dotychczasowa została wybudowana w 1604 roku kosztem 96 talarów).
Prace przy niej przebiegały według następującego porządku:

  • 1 lipca wyszukano i ścięto drzewo w lesie, przycięto kloce
  • 2 lipca zwieziono kloce na rynek
  • 3 lipca przeleżało na rynku, na każdym pniu wyryto znak Krzyża św., drewno poświęcono
  • 4 lipca o kilka kroków od starej, wysłużonej szubienicy, z wieloma ceremoniami 63 cieśli zbudowało nową szubienicę
  • 5 lipca powieszono na niej Krzysztofa Hempla ze Świecia, złodzieja schwytanego w styczniu na Gryfie


19 maja 1688 roku, zabrano z szubienicy ciało Krzysztofa Hempla, które cały rok (!) pozostawało na niej zawieszone. Kat odciął głowę i prawą rękę, pozostawiając je w dalszym ciągu pod szubienicą, a ciało pochowano. W kilka tygodni później Krzysztof Kratzert, który zastrzelił kłodziarza Jana Müllera z Kamienia, zmarł na torturach i pochowano go pod szubienicą. Wkrótce w tym samym miejscu pochowana została jego żona.

Tortury na obrazie "Prawo" Pietera Bruegela (1529-1569). Wlewanie wrzątku do gardła skazańcowi było popularnym sposobem wydobywania skruchy


17 kwietnia 1694 roku powieszono Krystiana Hillwiga i Kacpra Hännela. Grasowali oni przez 33 tygodnie w okolicach karczmy w Rębiszowie i okradali przechodniów.

12 lipca 1706 roku rzeźnik Jan Jerzy Feich z Giebułtowa został ścięty mieczem za usiłowanie zabójstwa mieszkańca Mirska, Jana Henryka Friedricha.

20 października 1718 roku powieszono Henryka Kretschmera z Proszówki za napad na dwóch duchownych ewangelickich z Jeleniej Góry.

7 kwietnia 1734 roku Rosina Drimel z Czerniawy została ścięta i łamana kołem w Giebułtowie za otrucie syna swego szwagra.

7 czerwca 1737 roku odbyła się w Mirsku ostatnia pod cesarskimi rządami egzekucja publiczna. W dniu tym zostali straceni - ścięci mieczem i łamani kołem - trzej złodzieje z Rębiszowa. Byli to niejaki Dertel, Kluge i Pohl. Do tej dużej egzekucji miasto musiało wybudować nowy szafot, który wzniesiono z wielkimi ceremoniami:

  • 3 czerwca drewno zwieziono i złożono na rynku
  • 4 czerwca 55 cieśli przystąpiło do pracy. Przedtem jednak pisarz Schurer musiał każdy kloc naciąć w trzech miejscach w "Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego"
  • 5 czerwca drewno leżało jeszcze cały dzień na rynku
  • 6 czerwca drewno przywieziono na miejsce egzekucji, odbyło się to z muzyką i biciem w werble oraz trąbieniem w 4 trąbki
  • 7 czerwca postawiono nowy szafot - głównym majstrem był Krzysztof Hübner. Następnie odbyła się egzekucja


Delikwenci prosili aby ich nie ścinał miejscowy kat Greulich, dlatego Rada Miejska sprowadziła 3 katów: Michała z zamku Chojnik, Kluge z Żytawy i Wertela z Lubania. Pierwsze dwie głowy zostały ścięte po mistrzowsku. Natomiast kat Wertel z Lubania trzy razy uderzał i głowa nie odpadła - trzeba ją było dopiero odciąć nożem. Kronikarz podaje, że euforia ludzi przy tym widowisku była olbrzymia.

8 listopada 1760 roku dezerter z armii cesarskiej został w Mirsku schwytany i powieszony. 11 listopada inny dezerter zamordował w Mirsku dziewczynę. Został schwytany i ścięty w ogrodzie za apteką Rosiga. Pochowano go na brzegu Kwisy.

17 lipca 1782 roku wieczorem o godz. 23 spalił się dom Jana Henryka Heydricha, w Granicznej. 18 lipca schwytano niejakiego Oelsela, który podobno był podpalaczem i osadzono go w nowej celi więziennej w wieży ratuszowej. 24 lipca sąd, złożony z notariusza Strehli oraz 6 starszych mieszczan, skazał go na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano 25 maja 1784 roku. Była to ostatnia egzekucja publiczna (pomijając wyroki czasów wojny, np. egzekucję z 1945 roku), którą wykonano w Mirsku.
Teren przy szubienicy był przeznaczony do grzebania skazańców, samobójców oraz padliny. Odnośnie samobójców sprawę regulowało rozporządzenie cesarskie z 8 sierpnia 1657 roku. Wszystkich samobójców, bez żadnych względów, i to w ciągu dnia, należało przez kata i jego pachołków przez miasto zaciągnąć pod szubienicę i tam pochować. Liczono na odstraszenie w ten sposób potencjalnych samobójców.

26 maja 1665 roku powiesił się miejscowy grabarz Mikołaj Harrsuch. Znaleziono go 5 czerwca, a kat dopełnił ceremonii pogrzebowych pod szubienicą.

6 lipca 1699 roku pochowano pod szubienicą 70-letniego Schwedlera z Krobicy, który popełnił samobójstwo przez powieszenie. Tego samego dnia pochowano tam też kobietę, niejaką Negern z Rębiszowa, która także się powiesiła. Ciała samobójców zostały przywiezione przez parobków kata na taczce pod szubienicę.

1 grudnia 1732 roku samobójstwo przez utopienie w studni popełniła żona Jerzego Neumanna. 3 grudnia została wyciągnięta ze studni przez 2 katów i 3 pachołków katowskich, następnie na taczce przewieziona przez całe miasto i pod szubienicą pochowana.

7 marca 1747 roku wyszło zarządzenie królewskie złagodziło zwyczaj grzebania samobójców. Każdy, kto popełnił samobójstwo z żalu, rozpaczy, melancholii miał być pogrzebany tak, jak inni zmarli.

Katowanie nie było lekką pracą... (źródło: Wikipedia.org)


Kat w dawnych czasach był bardzo ważną osobą. Kojarzy się z postawnym mężczyzną w charakterystycznej masce i z toporem lub mieczem. Rzeczywistość była jednak nieco inna. Jedynym obowiązkowym elementem stroju był kapelusz, najczęściej czerwony. Był osobą "niehonorową", dlatego też normą były małżeństwa pomiędzy rodzinami związanymi z katowskim fachem oraz przechodzenie zajęcia z ojca na syna. Kat mieszkał poza miastem. Jego wynagrodzenie za egzekucje i tortury, stosowane przy przesłuchaniach, stanowiły skromną część dochodów. Do codziennych zajęć kata było utrzymywanie miasta w czystości, a więc usuwanie padłych zwierząt (im większe tym lepiej płatne), sprzątanie więzień, łapanie bezpańskich psów. Czasem był wzywany w charakterze lekarza.

Zachował się cennik z 1532 roku:

  • Za torturę każdego rodzaju - 1 talar
  • Delikwenta postawić pod pręgierzem i wypędzić z miasta - 1 talar
  • Delikwenta pod pręgierzem postawić, rózgami pejczować i obciąć uszy - 2 talary
  • Za egzekucję przy użyciu powroza - 3 talary
  • Skazanemu obciąć prawą rękę - 4 talary
  • Delikwenta ściąć - 5 talarów
  • Skazanego w worku utopić - 5 talarów
  • Skazańca ściąć mieczem, potem na koło położyć i kołem połamać - 6 talarów
  • Skazańca żywcem zakopać, następnie kołkiem przebić serce - 6 talarów
  • Skazańca żywcem spalić - 6 talarów
  • Skazańca ściąć mieczem a potem spalić - 7 talarów
  • Skazańca smażyć w oleju - 7 talarów
  • Bluźnierczy język uciąć, a potem pomału spalić - 8 talarów
  • Skazańca przebić dzidą, a w czasie tego spalić mu prawą rękę - 10 talarów
  • Skazańca w czterech rogach miasta płonącymi obcęgami przypalać, potem utopić lub ściąć - 10 talarów
  • Skazańca rozżarzonymi obcęgami ciągnąć, pasy ze skóry zrywać, a wreszcie poćwiartować - 12 talarów
  • Rozpustnika i cudzołożnika wytrzebić, a obcięte części za uszka powiesić - 6 talarów
  • Za sprzątnięcie samobójcy - 6 talarów
  • Egzekucję zaostrzyć - 1 talar
  • Za potwierdzenie dla sądu - 2 talary
  • Za pochowanie zwierzęcia, z którym dopuszczono się grzechu sodomii - 3 talary

Dla przykładu cennik kata z Kamiennej Góry zawierał m.in. takie pozycje:

  • Za tortury podczas przesłuchania i ścięcie mieczem - 12 talarów
  • Za spalenie żywcem - 15 talarów
  • Za poćwiartowanie lub rozszarpanie końmi - 12 talarów
  • Za powieszenie - 8 talarów
  • Za chłostę - 8 talarów
  • Za utopienie - 10 talarów
  • Za pogrzebanie żywcem i przebicie serca kołkiem - 12 talarów
  • Za szarpanie szczypcami ciała - 1 talar za szarpnięcie


Cennik kamiennogórski pochodzi z okresu późniejszego o około 100 lat niż mirski. Różnice cen mogą wynikać z inflacji bądź z "klasy" kata. Jak widać wyobraźnia naszych przodków była bardzo bogata. Sporo atrakcji za całkiem nieduże pieniądze.
Nie natrafiłem na dokładną datę kiedy w Mirsku pojawił się kat. Z pewnością ta instytucja działa nieprzerwanie od XV wieku do 1692 roku, kiedy to w czasie powodzi woda zabrała wszystkie posiadłości kata wraz z polami i łąkami.

Katowską służbę pełnili w Mirsku

  • Marcin Frieder - zmarł 9 grudnia 1633 roku w wieku 93 lat. Ponoć wykonał on w swym życiu 907 wyroków.
  • Belzer Metzig - był katem do 27 września 1692 r., kiedy to urząd odsprzedano katowi z Gryfowa, Henrykowi Greulichowi
  • W latach 1692 - 1728 urząd kata był sprzedany katowi z Gryfowa
  • Greulich - nazwisko jego spotykamy we wzmiance z 9 marca 1824 roku dotyczącej napadu na dom byłego kata oraz z 1829 roku w związku z jego śmiercią.
  • Wilhelm Heinrich Katalowski - pochodził z Ostritz. Był ostatnim mirskim katem; zmarł w 1831 roku. Po jego śmierci obowiązki przejęła jego żona. Dom należny katowi spłonął 11 sierpnia 1850 r., a w czasie powodzi w 1858 roku woda zmyła i zabrała grunta. Nie pozostało po nich śladu

Ciekawe i pouczające są niektóre z wyroków.
Na uwagę, szczególnie włodarzy naszego miasta, powinien zasługiwać wyrok z 1502 roku, na mocy którego pewien mieszczanin musiał zapłacić 10 dukatów kary na to, że klął na urząd magistratu. Z kolei naszych wędkarzy z koła PZW powinien zainteresować wyrok z 14 kwietnia 1663 roku. Tego dnia sieczono rózgami szewca Melchiora Ressela, a następnie przepędzono go z miasta za to, że kradł ryby ze stawu Rady Miejskiej. Była to kara złagodzona, albowiem w 1614 roku za to samo ścięto dwóch kłusowników: 1 marca Stephan Klose i 7 lipca Andreas Stephan. W 1760 roku, w czasie, gdy w okolicy obozowała armia cesarska, zdarzył się następujący wypadek. Felczer armii cesarskiej miał w Żytawie kochankę, z którą żył w cudzołóstwie, przedtem jednak zabił jej męża. Sprawa wyszła na jaw i w Mirsku został on osądzony, a następnie stracony przez ścięcie. Niebawem do Mirska przybyła i owa kobieta, została tu pochwycona, uwięziona i również skazana na karę śmierci. W związku z tym, że była w ciąży egzekucję wstrzymano, a generał Beck wydał ją władzom miejskim. Te osadziły ją w miejscowym areszcie, gdzie przebywała przez 11 tygodni. W tym czasie zgłosił się jeden z huzarów kwaterujących w Giebułtowie, wyrażając chęć poślubienia jej. Władze się na to zgodziły. Ślub odbył się w kościele katolickim w Mirsku, a kobieta została zwolniona z aresztu.

Ostatni z tu opisanych epizodów dedykuję naszej Straży Miejskiej oraz osobom nadużywającym alkoholu. W nocy z 21 na 22 kwietnia 1911 roku strażnik zaaresztował robotnika G., będącego w stanie nietrzeźwym, i zamknął go w dolnej celi wieży ratuszowej. Po czym o nim zapomniał. Więzień w celi przebywał przez kilka dni, nie dawano mu pożywienia ani wody. Po kilku dniach od uwięzienia znaleziono go w celi martwego. Od tego czasu wieżę ratuszową nazywano "wieżą głodową" ("Hungerturm"). Zarząd miasta wydał też odpowiednie zarządzenie, aby w przyszłości podobna sytuacja się nie powtórzyła. Między innymi strażnicy miejscy mieli codziennie obowiązek sprawdzania cel więziennych i o ich stanie meldować oraz spisywać specjalną notatkę służbową.

Feliks Chojnacki

Artykuł ukazał się w Czasopiśmie Społeczności Lokalnej "IZERY" nry 11 i 12 (wrzesień i październik 2009)

Linki: · Złotniki Lubańskie (Goldentraum)

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: safari Kenia montaż haków holowniczych wyposażenie magazynów sprzątanie Wrocław