ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Było  » Bliska-daleka wyprawa

Napisany: 2016-10-13

Bliska-daleka wyprawa

Zatarte szlaki przedwojenną granicą w najdzikszych górach Europy

Howerla na szlaku włóczęgi Przemysława Wiatera (fot. P. Wiater)

Przemysław Wiater w Izerskiej Chacie bywa stale. W miniony piątek, 7 października br. kolejny raz przyszedł aby opowiedzieć o ciekawym zakątku Europy. Przywitanie honorowego gościa i prowadzenie spotkania, jak zawsze w cyklu Terra Incognita, przypadło Sandrze Nejranowskiej.

Jedną z pobudek, które skierowały szklarskoporębskiego historyka w stronę Gorganów i Czarnohory były więzy rodzinne. Onegdaj w tej bliskiej-dalekiej krainie mieszkała Jego matka. Kolejną była chęć zobaczenia jednego z siedmiu cudów Ukrainy. A jeszcze inną – fakt, że Gorgany to niejako przedłużenie Bieszczadów.

Przemysław Wiater 7 października 2016 roku w Chacie Izerskiej opowiadał o Gorganach i Czarnohorze (fot. K. Tęcza)

Ukraińskim cudem jest małe jeziorko, piękne na prospekcie, nieco mniej ciekawe w rzeczywistości. Ponieważ cała eskapada miała być niskobudżetowa, pierwszym środkiem transportu stał się pociąg do Przemyśla. Kolejnym – bus do Medyki. Przejście dla pieszych pozwala zaoszczędzić sporo czasu, zaś jazda marszrutką – niby-busem, umożliwia dotarcie w zupełnie odludne strony. Pojazd nie oferuje żadnych wygód, a wręcz za wojakiem Szwejkiem można o nim rzec „tepliczko a smrodiczko”. Za to nie obowiązują w nim sztywne taryfy opłat. Płaci się uznaniowo.

Tak oto podróżnik Przemysław Wiater znalazł się we Lwowie. Skorzystał tu z usług schroniska młodzieżowego, położonego w ścisłym centrum miasta. Za skromną sumkę mógł się rozkoszować widokiem z balkonu. Oczywiście nie poprzestał tylko na tych widokach. Lwów zwiedził należycie. Ponieważ jednak nie dawne, polskie miasto było celem wyprawy, prędko znalazł odpowiedni środek lokomocji w kierunki Gorganów.

Zasłuchani w opowieść Przemysława Wiatera szklarczanie (fot. K. Tęcza)

Gorgany uważane są za najdziksze góry Europy. Zajmują obszar rozciągający się na ok. 90 i szeroki na ok. 40 kilometrów. Zamieszkałe są tylko na obrzeżach. W środku pasma w zasadzie ludzie nie osiedli. Nie można zatem liczyć na przyzwoity nocleg, czy jakiekolwiek wygody. Nie ma nawet dokładnych map tego terenu. Najlepsza ma skalę 1:50000. Zaznaczona na mapach sieć szlaków turystycznych to najczęściej teoria. W rzeczywistości ich oznakowanie dawno przestało istnieć. Za czasów II Rzeczpospolitej, kiedy Gorgany obejmowało polskie państwo, działało kilkanaście schronisk. Żadne nie przetrwało do naszej współczesności.
Trudny los gorgańskiego turysty poprawiają nieco małe chatki i schrony. Choć zazwyczaj część pomieszczeń zajmują pracownicy leśni, którym po prostu nie opłaca się codziennie wracać z gór do domu, można z nich korzystać. A za nocleg w takich warunkach najczęściej wystarczy podziękować.
Tylko małe jeziorko ściąga turystów. Uznane za coś wyjątkowego rozczarowało Przemysława Wiatera. Za to sąsiadująca infrastruktura jest niczego sobie – można zjeść i wypić.

Gorgany i Czarnohora - najdziksze góry Europy (fot. P. Wiater)

Aby dotrzeć do Czarnohory Przemysław Wiater, skorzystał z pociągu jadącego ze Lwowa. Prędkość podróżna oscylowała wokół 30 km/h. Przynajmniej herbata nie rozlewała się podczas jazdy.
Czarnohora nie jest bardziej ucywilizowana niż Gorgany. Przemek miał szczęście spotykając grupę wędrowców. Pozwolili mu się przyłączyć w drodze do Białego Słonia – obserwatorium astronomiczno-meteorologicznego, położonego najwyżej w przedwojennej Polsce. Wówczas najbardziej nowoczesny obiekt tego typu, było niebotycznie kosztowne w budowie. Powszechnie uważano, że to zbędna rozpusta. Stąd wzięła się potoczna nazwa. Znajduje się na szczycie góry nazwanej Pop Iwan.

Zdaniem Przemka w Czarnohorze najlepiej orientować się po kamiennych słupkach wyznaczających dawną granicę państwową. Cały obszar górski został podzielony na 40 sektorów, a w każdym z nich ustawiono do 20 słupków. Aby ustalić właściwy kierunek najlepiej patrzeć na nie z góry. Oprócz krzyżyka wówczas widać dwie kreski wyznaczające bieg granicy.
Zwieńczeniem wyprawy była najwyższa góra Ukrainy – Howerla (2061 m n.p.m.). Nie bez wysiłku, ale udało P. Wiaterowi się na nią wejść. Wszak jej nazwa wywodzi się z języka rumuńskiego i oznacza "trudne do przejścia".

I tak oto skończyła się przygoda Przemka w tych jakże dalekich ale zarazem jakże bliskich (sentymentalnie) górom.

Krzysztof Tęcza

Tagi: · relacja z wędrówki

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: plomby gwarancyjne montaż haków holowniczych regały magazynowe sprzątanie Wrocław