ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Historia  » Laboranci w Górach Izerskich (cz.1)

Napisany: 2010-05-04

Laboranci w Górach Izerskich (cz.1)

Dzieje zielarstwa w Górach Izerskich i Karkonoszach to historia z pogranicza medycyny i magii, nieraz pełna sensacyjnych wręcz zdarzeń

Medycyna od wieków łączyła wiele kierunków leczniczych, nie zawsze wzajemnie powiązanych, a czasami nawet sprzecznych. Z upływem czasu i postępem wiedzy zmieniała się również ocena sposobów leczenia. Ostatnie lata pokazują, że nawet kwestionowane wcześniej przez naukę metody, takie jak hipnoza czy homeopatia, są ponownie stosowane. To samo można dziś powiedzieć o ziołolecznictwie.

Dzieje leczenia ziołami to mało znany fragment dziejów Gór Izerskich i Karkonoszy. W dawnych czasach obok poszukiwania minerałów i kamieni szlachetnych oraz hutnictwa szkła zielarstwo było jednym z najbardziej popularnych zajęć karkonoskiej ludności. Zielarstwo w Górach Olbrzymich (przypomnijmy, że wówczas tą nazwą określano oba pasma Gór Izerskich i Karkonoszy) to historia z pogranicza medycyny i magii, nieraz pełna sensacyjnych wręcz zdarzeń. Na jej pełne wyjaśnienie nie pozwala brak większej liczby wiarygodnych przekazów oraz tajemniczy, a częstokroć skrywany, charakter zielarskich praktyk. Cała rzecz działa się na krańcach ówczesnego świata, w nieprzystępnych regionach, gdzie władał groźny Duch Gór, a miejsce schronienia znajdowali ludzie często postawieni poza nawias ówczesnego społeczeństwa. Tutaj też rozegrał się zabójczy dla karkonoskich laborantów konflikt pomiędzy oficjalną medycyną i sztuką zielarską.

W Górach Izerskich i Karkonoszach laborantami (od łac. laborare - pracować, przygotowywać) zwano ludzi, którzy ze zbieranych roślin, rzadziej z minerałów czy zwierząt, sporządzali, a także sami bądź przez pośredników sprzedawali, różnego rodzaju medykamenty. Lecznicze specyfiki były przygotowywane pod postacią proszków, olejków, maści, eliksirów, naparów czy esencji.
W źródłach pisanych zachodniosudeccy zielarze byli różnie określani. Najczęściej jako Laboranten [laboranci], ale też: Kräutler [zielarze], Distillateurs [destylatorzy], Halbaphoteker [połowiczni aptekarze], Kräutersucher [poszukiwacze ziół], Wurzelmänner [korzennicy], Wurzelgräber [kopacze korzeni], Oelträger [roznosiciele olejków], Arzneihändler [handlarze lekarstwami], Vagabunden mit Medicamente [wędrowcy z medykamentami], Medicine-Händler [handlarze medycyną], Oleari [olejkarze], medicastri indocti [niedouczeni lekarze], Wunderdoktoren [uzdrawiacze].

Leczeniem sudeckimi ziołami zajmowali się:

  • laboranci, którzy wytwarzali zielarskie medykamenty,
  • aptekarze prowadzący zielarskie apteki,
  • wędrowni handlarze ziołami,
  • zbieracze ziół,
  • znachorzy - uzdrawiacze.


Niejednokrotnie podziały pomiędzy poszczególnymi grupami były płynne, a wielu laborantów łączyło różne specjalizacje.

Chociaż zielarska profesja znana była od dawna, to po raz pierwszy określenie laborant zostało użyte dopiero w rozporządzeniu z dnia 21 stycznia 1739 r., w którym graf von Waldstein: [...] czyni wiadomym i zakazuje wszystkim laborantom pod groźbą kary polowań i strzelania w tutejszych dobrach Schaffgotschów. Widocznie laboranci, oprócz zbierania ziół, szeroko też czerpali i z innych darów natury.

Podbiał pospolity Tussilago farfara L. (Źródło: Wikipedia)

Regiony górskie zawsze obfitowały w liczne skupiska roślin leczniczych. Wśród szeregu ziół szczególnie poszukiwany był w Górach Izerskich i Karkonoszach podbiał - zakwitający już w marcu, jeden ze zwiastunów wiosny, znany w postaci naparu jako skuteczne lekarstwo przeciw uciążliwemu kaszlowi i szafran czyli popularny krokus, barwiący na żółto, lecz posiadający też właściwości halucynogenne. Szczególnie liczne stanowiska szafranu znajdują się w okolicach Szklarskiej Poręby, a słynie z nich położony opodal Piechowic rezerwat Krokusy w Górzyńcu.

Jako najlepsza przeciw podagrze podawana była goryczka żółta, zaś na bóle głowy zażywana pod postacią tabaki arnika górska. Wysoce ceniona była, lecząca ponoć wszelkie dolegliwości, lilia złotogłów i uspokajający w postaci naparu kozłek lekarski. Zabójczy w większych dawkach wywar z liści bylicy piołun odpowiednio stosowany oczyszczał krew i zwalczać miał wszelakie trucizny. Niemniej popularne były działające leczniczo na serce napary i wyciągi z naparstnic, czy otwierająca drogę do ukrytych skarbów, używana również pod postacią wina przeciw atakom padaczki konwalia. Jedyny do nalewek podawanych na bóle brzucha był arcydzięgiel litwor, poszukiwana była kokoryczka wonna, zwana też pieczęcią króla Salomona, rdest wężownik i legendarny korzeń mandragory. Do leczenia ran wykorzystywane były liście babki wąsko i szerokolistnej oraz kwitnący w okresie Nocy św. Jana dziurawiec, zwany też zielem świętojańskim. Liśćmi babki okładano również miejsca ukąszeń przez częste w górach żmije.

Szczególne znaczenie miał czosnek pospolity, stosowany w wiedzy magicznej jako skutecznie chroniący od złych duchów i uroków, znany przy tym jako afrodyzjak i lek na wiele dolegliwości. W zielniku Simoniusa Sireniusa z 1613 r. znajduje się ponad 100 wskazań leczniczych tej rośliny, z których wiele nie straciło swojego uzasadnienia:
[...] czosnek mocz zawściągniony wywodzi y pędzi...wątrobne żyły zamulone otwiera... wyciera i gładzi piszczałkę, przez którą tchnienie miewamy...kaszel zastarzały uspokaja... dychawicznym bywa ratunkiem...ciało rumiane y twarzy rumieńców dodawa...

Czosnek w herbarzu Prof. Dr. Otto Wilhelm Thomé ("Flora von Deutschland, Österreich und der Schweiz", Gera 1885)

Oprócz ziół zbierano mchy, halucynogenne grzyby, w tym muchomory, korę, igliwie kosówki czy owoce krzewów. Wysoko cenione i poszukiwane jako afrodyzjak, lecz zdradliwie trujące w większych dawkach, były jagody wawrzynka wilczełyko.

Johannes M. Praetorius (1630-1680) tak opisywał sudeckie zioła:
W górach powszechnie rosną piękne zioła i korzonki. Są one tutaj dwa razy grubsze i większe jak na nizinach. Szczególnie często rośnie w Riesengebirge trujące ziele tojadu mocnego i pstrego. Okaz męski kwitnie pięknie na niebiesko, zaś okaz żeński zupełnie biało-niebiesko. Równie często rośnie tu dużo małych porzeczek, jako czerwone, białe i czarne, są bardzo duże i mają piękniejszy czerwony sok niż te we wsi. Są też porzeczki czerwone szczególnego rodzaju, podługowate jak gruszka, wybornie dobrego smaku. Z róż rosną tylko dzikie, ale są bardzo duże, a płatki mają nadzwyczaj grube i tłuste, bardzo przeczyszczają i są chętnie kupowane przez aptekarzy. Poniżej góry[Śnieżki - przyp. P.W.] , od strony Czech , jest pewna dolina, nazywana Diabelską. Tam Duch [Duch Gór - przyp. P.W.] ma swój ogród, a w nim można znaleźć wspaniałe zioła i korzenie, jak prawdziwy biały korzeń, ziele księżycowe, korzeń mandragory, białego strażnika przydrożnego lub łani skok i wiele innych wspaniałych rzeczy. Kto jednak ma coś stamtąd otrzymać, ten musi to otrzymać od Ducha. Jeśli jednak ktoś sam siłą chce mu coś zabrać przez podstęp lub w inny sposób, ten naraża swe ciało i życie na niebezpieczeństwo. On, Duch, czyni również dobro i wielu cudownie obdarował.

Wiedza i umiejętności zielarskie wśród ludności Gór Izerskich i Karkonoszy przekazywane były z pokolenia na pokolenie. Duża odległość od miast i medyków zmuszały wręcz mieszkańców gór do sięgnięcia po naturalne środki, których obfitość dostarczała przyroda. Skuteczne medykamenty utrwalały się w tradycji ludowej, natomiast gorsze środki z czasem wypierane były przez lepsze.

Naparstnica purpurowa Digitalis purpurea L. na tle Kamienicy (Fot. Zbigniew Kamiński). Z uwagi na swe trujące właściwości współczesna farmacja zaniechała jej wykorzystywania na rzecz naparstnicy wełnistej

W dawnych czasach wierzono, że choroba dotyczyła przede wszystkim sfery ducha i była spowodowana złymi urokami. Następstwem rzuconego uroku było magiczne opętanie ducha, które objawiało się pod postacią choroby ciała. Aby wyleczyć chorobę należało odczynić zły urok, po którego zdjęciu najpierw oczyszczała się dusza, a później i ciało wracało do zdrowia. Tam, gdzie wierzono w wiedźmy i czarowników, ziołom przypisywano szczególną zdolność przeciwdziałania czarom. Uważano, że niektóre z roślin posiadają cudowną siłę, mogącą uratować opętanego złym urokiem ducha. Uzdrowicielską moc zioła czerpać miały poprzez korzenie z tajemniczego, podziemnego świata.

W ludowym ziołolecznictwie duże znaczenie miały rośliny halucynogenne, o dziwnych właściwościach magicznych, zmieniające na pewien czas rzeczywistość, pobudzające i odurzające. Spożywając te rośliny chory mógł nawiązać kontakt ze światem duchów lub innymi, zazwyczaj niewidzialnymi siłami natury. Powodować to miało zdjęcie rzuconego uroku, a następnie oczyszczenie ciała z choroby.

Wierzono, że rośliny mają własne dusze, które mogą utracić, lecz zachowanie ścisłych reguł przy zbiorze, przygotowywaniu i zażywaniu zatrzymuje ich lecznicze właściwości. Zielarska obrzędowość objawiała się postami, wiarą w talizmany i amulety oraz odpowiednim rytuałem przygotowania medykamentów. Szczególne znaczenie miał okres zbioru, a nawet sama pora dnia. Zbiór ziół był swego rodzaju obrządkiem, w którym łamanie z dawna ustalonych zasad przynieść mogło utratę ich leczniczej skuteczności i straszliwą zemstę Ducha Gór. Spełnienia tych warunków wymagała sama natura zielarskich działań polegających na wkroczeniu na teren królestwa groźnego Władcy Gór i zawłaszczeniu jego bogactw. Ta szczególna obrzędowość wynikała z potrzeby uspokojenia wewnętrznych obaw oraz strachu, które trapiły zachodniosudeckich zielarzy, ale też była praktycznym wynikiem wieloletnich doświadczeń i obserwacji natury.

W Górach Izerskich i Karkonoszach, jak i w sąsiednich rejonach, najlepszym terminem zbioru kwiatów było święto Wniebowstąpienia Najświętszej Marii Panny, przypadające na okres kwitnienia większości roślin. Zebranym, wysuszonym ziołom skuteczności leczniczej miało dodawać ich poświęcenie w dniu 15 sierpnia, powszechnie zwanym świętem Matki Boskiej Zielnej. Zioła rosnące u stóp Śnieżki, na Białej Łące - w legendarnym Ogrodzie Ducha Gór, można było zbierać tylko w Noc św. Jana. W innym wypadku powodować to miało zemstę górskiego gospodarza.

Zioła zbierano zwykle w dni pogodne i bezdeszczowe. Rośliny olejkowe zbierano po obeschnięciu porannej rosy, a szczególną moc miały mieć rośliny pozyskane przy pełni księżyca. Korzenie roślin wykopywano wczesną wiosną lub późną jesienią, kiedy nagromadzone w nich składniki miały największą wartość leczniczą.

Proces przygotowywania zielarskich leków otoczony był tajemnicą, a dawkowanie częstokroć przybierało formy z pogranicza magicznej obrzędowości. Przestrzeganie odpowiednich procedur było tym bardziej istotne, że zdawano sobie sprawę, iż dawkę leczniczą dzielić może tylko krok od dawki szkodliwej, a nawet śmiertelnej.

O uzdrowicielskich właściwościach izerskich i karkonoskich ziół mówi jedna z legend dotyczących powstania Jeleniej Góry. Pewnego razu, podczas polowania w ciemnym, gęstym lesie książę oddalił się od towarzyszy, spadł z wierzchowca i ciężko poranił. Z pomocą przybył jeleń, który przyniósł mu lecznicze ziele. Ziele sprawiło, że książę po przyłożeniu go do rany szybko ozdrowiał. Na pamiątkę tego zdarzenia książę postanowił ufundować w tym miejscu miasto, któremu jako herb nadał jelenia z cudownym zielem.

Przez długi czas rejon Gór Izerskich i Karkonoszy był nieprzystępny, a przez to słabo zaludniony. Jednymi z pierwszych, którzy odważyli się tutaj zapuszczać, oprócz wędrowców czy myśliwych, byli średniowieczni poszukiwacze skarbów, kamieni i minerałów szlachetnych zwani Walonami. Walonowie dysponowali praktyczną wiedzą z zakresu geologii, ale też posiadali dobrą znajomość otaczającej przyrody i dar jej obserwacji. Podczas poszukiwań, zdani na własną zaradność, trudnili się dodatkowo myślistwem oraz wykorzystywali górską roślinność w celach spożywczych i leczniczych. Walonom dobrze znane były uzdrowicielskie właściwości roślin. Szczególnie poszukiwana przez Walonów była lilia złotogłów, jako panaceum - środek na wszystkie dolegliwości. Podobno z korzenia lilii złotogłów można też było uzyskać złoto.

Lilia złotogłów Lilium martagon L. (Foto: Tinelot Wittermans - tinelot@pobox.com; Źródło: Wikipedia)

Według dokumentu z 12 marca 1281 r. Bernard I Zwinny, książę lwówecki sprzedał zakonowi joannitów z cieplickiej filii komandorii w Strzegomiu obszar o powierzchni 250 łanów (jeden łan frankoński = 24,2 ha) wokół ciepłych źródeł - w okolicy Cieplic Śląskich. W niedługi czas potem 13 lipca 1281 r. książę Bernard odsprzedał joannitom kolejne tereny nad rzeką Kamienną:
Bernard, książę śląski, sprzedaje i przenosi własność na krzyżowców zakonu świętego Jana ze Strzegomia obszar 100 łanów położony między rzeką, którą nazywają Zacken, która płynie z jednej strony i potokiem Plessena z drugiej na całej długości, ze wszystkimi przyległościami [...]

Wymieniona w dokumencie nazwa Plessena nie znajduje odpowiednika wśród licznych potoków wokół Szklarskiej Poręby. Prawdopodobnie w kancelarii książęcej doszło, co było dość częste w tych czasach, do przekręcenia przez skrybę lokalnej nazwy. Być może chodziło o płynącą w Górach Izerskich Kleine Zacken (Małą Kamienną), a może Bieleń lub Szklarski Potok. Cena kupna położonego w Górach Izerskich obszaru wynosiła 100 srebrnych marek i 2 beczki wina. Była to, jak za nie zaludniony obszar lasów i nieużytków, cena stosunkowo wysoka. W ten sposób u stóp Gór Izerskich i Karkonoszy pod koniec XIII w. doszło do powstania rozległego obszaru będącego w posiadaniu zakonników-szpitalników, nazywanego krajem joannitów.

Sudety Zachodnie z zaznaczona sylwetką Ducha Gór (Rübenzal) i Riesenberg ("Olbrzymia Góra", dzisiejsza Śnieżka) na mapie "Silesia" wg Martina Helwiga (1561r), wyd. Rörer, Johann Günther, Breslaw 1685

Najprawdopodobniej transakcja zakupu ziemi miała na celu eksploatację istniejących tutaj bogactw mineralnych i naturalnych, których zasoby stwierdzili uprzednio Walonowie. Nie można też wykluczyć zainteresowania joannitów, znanych ze swych umiejętności medycznych, ziołami tak obficie rosnącymi w Górach Izerskich i Karkonoszach.

Surowy klimat i graniczne położenie Kotliny Jeleniogórskiej nie sprzyjały trwałemu osadnictwu, choć przebiegały tutaj ważne szlaki handlowe z zachodu na wschód i z północy na południe. Na tych ziemiach stałe osadnictwo uformowało się dopiero w XII i XIII w., głównie rozwijając się wzdłuż dolin rzecznych, a tereny te należały do najpóźniej zasiedlonych w Europie. Nie zachowały się źródła pisane dotyczące działalności zachodniosudeckich zielarzy z okresu średniowiecza. Przypuszczać można, że miejscowa ludność sama, a także dzięki wiedzy Walonów oraz joannitów zapoznała się z leczniczymi właściwościami górskich ziół.

Główną bazą walońskich poszukiwaczy skarbów była Stara Wieś Szklarska położona w dolinie nad Szklarskim Potokiem i jego dopływami. Dziś jest to najstarsza część Szklarskiej Poręby. Osada powstała na przełomie XIII i XIV w. i związana była z lokalnym ośrodkiem hutnictwa szkła.
Stara Wieś Szklarska była dogodnym punktem, z którego w średniowieczu wyruszano na poszukiwania minerałów, kamieni szlachetnych i leczniczych ziół, tak w Karkonoszach, jak i na obszarze Gór Izerskich. Tutaj mieściły się wędrujące, stopniowo przemieszczane w górę doliny huty szkła, a wokół powstała osada z kaplicą pielgrzymkową wzmiankowaną w 1488 r. W kaplicy, w której co cztery tygodnie była odprawiana msza święta, znajdował się cudowny obraz Matki Boskiej. Obok powstała karczma i wyrosła wielka lipa, zwana lipą sądową, miejsce, pod którym wójt stanowił lokalne prawo. Walonowie nawiązali współpracę z hutnikami, którym wskazywali bogate w Górach Izerskich pokłady kwarcu, niezbędne jako podstawowy składnik w procesie wytopu szkła.
Szczególne znaczenie dla walońskich poszukiwaczy minerałów i kamieni szlachetnych miał leżący w pobliżu wsi Chybotek, uważany za miejsce, z którego Walonowie po odbyciu stosownych obrzędów rozpoczynali swoje wyprawy. Chybotek - granitowy, dający się rozkołysać głaz, o kształcie przypominającym odwrócony graniastosłup, miał według legend zamykać dostęp do ukrytych skarbów.

Pod koniec XIX w. Chybotek zwrócił uwagę znanego badacza karkonoskich dziejów Roberta Cogho:
Pomiędzy Szklarską Porębą Dolną, a Kamienną znajduje się kolebiący się kamień, który z powodu swojego kształtu zwany jest Zuckerschale [Misa cukru; dziś Chybotek - przyp. P.W.]. (...) W wydanym w 1720 r. w Hirschberger Merwürdigkeiten przez Zellera [cz. II, s.22 i n.] tekście księgi walońskiej o Kamieniu z siedmioma narożnikami znajdujemy zapis datowany na 6 grudnia 1580 r., którego autor nazwany został jako jeden stary, dobry Włoch z Wenecji. Sprawozdanie to mówi o zielonej równinie, gdzie rosną piękne, wysokie zioła, która to równina jest odległa od Darniowej Drogi - co oznacza dawną nazwę prastarej drogi ze Szklarskiej Poręby Dolnej do schroniska pod Łabskim Szczytem - o trzy strzały z kuszy (miejsce było uprzednio wykarczowane przez pobliską hutę szkła).

Następnie znajduje się u Zellera zapis: Pomiędzy ziołami znajdziesz pokaźny kamień, który ma 7 rogów i dwa stopnie, na trzecim stoi on sam; wejdź na stopnie przed porankiem, a znajdziesz tutaj jamę, szukaj wytrwale krzaka leszczyny, w którym znajdziesz kij, włóż go w jamę i kołysz tak długo, aż rozkołyszesz kamień, podłóż coś pod spód i oddaj się w opiekę Boga, gdyż znajdziesz tutaj złota wystarczająco.

Oprócz wzmianek o hutnictwie szkła i występowaniu złota uwagę w legendzie dotyczącej Chybotka zwraca duża ilość ziół rosnących w okolicach Starej Wsi Szklarskiej, na które wskazywał tajemniczy wenecjanin. Zapewne mieszkańcy wsi obficie korzystali z bogactw natury zajmując się również ziołolecznictwem.

Izerskich i karkonoskich ziół poszukiwała nie tylko miejscowa ludność, Walonowie, joannici i Włosi. Nie można wykluczyć zielarskich wypraw w Sudety Zachodnie organizowanych przez znanych ze swych praktyk zielarzy pochodzących ze wschodniego Tyrolu, a szczególnie z alpejskich dolin Zillerthal i Ahrntahl oraz z pobliskich saksońskich Rudaw.
(c.d.n.)

Przemysław Wiater

Tagi: · laboranci · zielarze · lekarstwa

Linki: · Laboranci w Górach Izerskich (cz.2) · Laboranci w Górach Izerskich (cz.3) · Walończycy - poszukiwacze skarbów Gór Izerskich

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: wyposażenie magazynów montaż haków holowniczych safari Kenia sprzątanie Wrocław