ciasteczkaWażne: Pozostawiamy ciasteczka. Przeglądając nasz serwis AKCEPTUJESZ naszą politykę prywatnościOK, schowaj.

 

Magazyn Kulturalno-Krajoznawczy GÓRY IZERSKIE

GÓRY IZERSKIE na wyciągnięcie ręki
 

• start  » Było  » Zimowy zlot przodowników

Napisany: 2012-11-12

Zimowy zlot przodowników


Po zwiedzeniu Lubomierza czekała nas miła niespodzianka. Podjechaliśmy do miejscowości Kamień koło Świeradowa-Zdroju. W Szkolnym Schronisku Młodzieżowym "Halny" czekali na nas Iza i Wojciech Królowie (Prezes Oddziału PTTK Ziemi Lwóweckiej), którzy przygotowali poczęstunek. Mogliśmy skosztować pysznej kawy i ciasteczek. Sam obiekt obchodził niedawno 35-rocznicę działalności. Jest tu wspaniały kominek zrobiony z zielonych rzeźbionych kafli piecowych.

Epitafium rodziny Schaffgottschów w kościele Św. Jadwigi w Gryfowie Śląskim (fot. K. Tecza)

Po odpoczynku w tak miłym miejscu odwiedziliśmy Gryfów Śląski. Wybraliśmy się do najcenniejszego zabytku jakim jest kościół św. Jadwigi. Znajduje się w nim ołtarz z symbolami Cierpliwości, Roztropności, Nadziei, Sprawiedliwości i Miłości. Po złożeniu przybiera kształt monstrancji. W bocznej kaplicy obejrzeliśmy całopostaciowe epitafium członków rodziny Schaffgottschów. Jest tutaj także jedyny w swoim rodzaju strop pokryty ozdobami o motywach roślinnych wykonanych metodą sgrafitii. Ksiądz który nas przyjął opowiedział jak podczas renowacji rozebrano ołtarz na elementy. Okazało się, iż w całym ołtarzu było zaledwie 17 metalowych łączników umieszczonych tam wtórnie. Wcześniej wszystkie części były tak dopasowane, że zazębiały się specjalnymi zamkami. Jedna z uczestniczek wycieczki pochwaliła się, że była chrzczona w tym kościele oraz tutaj odbyła się jej ceremonia ślubna.

Dla równowagi zajrzeliśmy do kamienicy na sąsiedniej ulicy. Znajduje się w niej ciekawa klatka schodowa. Zdradzę, że wiele lat temu, gdy pierwszy raz oglądałem to miejsce dotarłem do pomieszczenia na ostatnim piętrze, w którym pomiędzy oknami znajdowały się olbrzymie kryształowe lustra. Kiedy lokal sprzedano miasto przeniosło lustra i możemy je dzisiaj podziwiać w sali ślubów oraz w nowym punkcie informacji turystycznej.

W końcu nadeszła pora na posiłek. Musieliśmy jednak pokonać jeszcze kilkanaście kilometrów jadąc bocznymi drogami. Okazało się to bardzo trudne i niebezpieczne. Wyjeżdżając z Gradówka minęliśmy dwa autobusy stojące niemal w poprzek drogi. Kierowcy nie dali rady podjechać pod górę. Warunki drogowe były bardzo złe, a śnieg wciąż sypał. Jakoś dotarliśmy do Lwówka. Zjedliśmy obiad, i to podniosło nasze nastroje.

Lwówek Śląski to miasto z zachowanymi niemal w całości murami miejskimi. Najpiękniejszym jednak obiektem jest ratusz, nie mający sobie równych, poza tym stołecznym, we Wrocławiu. Pierwotną siedzibę rajców zbudowano aż trzykrotnie większą niż wrocławską. Później jednak oba miasta podejmowały prace przy kolejnych rozbudowach.
Zaczęliśmy od zapoznania się z wystawą agatów, zorganizowaną jako pokłosie Lwóweckiego Lata Agatowego. W tym roku odbyło się tu już po raz piętnasty. Tak pięknych kamieni nie widzieliśmy już dawno. Dalej oprowadzał nas Michał Mruk, pracujący w miejscowej informacji turystycznej. Zanim jednak ruszyliśmy wielu wycieczkowiczów obległo pamiątkową pieczątkę. Zbierający rozmaite odznaki turystyczne nie mogli przepuścić takiej okazji.

Przekazanie laski zlotowej przyszłorocznemu organizatorowi Zlotu (fot. K. Tecza)

Podczas zwiedzania ani loch głodowy, ani sala tortur nie wzbudziły takiego zainteresowania jak sala ślubów. Powstała specjalnie do oprawy tak doniosłej uroczystości. Ślub bowiem jest wejściem w nowe życie, zadbano więc o stosowny wystrój. Znajduje się tutaj wizerunek dziewczyny, która ponoć wciąż szuka swego kochanego, a gdy wchodzi tutaj para młodych, dziewczyna nie spuszcza oka z pana młodego. Kiedyś nowożeńców po ceremonii wyprowadzano przez wąskie drzwi znajdujące się w bocznej ścianie. Ten prosty zabieg miał wyłonić głowę domu. Zbyt często dochodziło jednak do kłótni między małżonkami, więc zakazano procederu i od tej pory nowożeńcy opuszczają urząd w zgodzie. Niestety zaniechano także dobrego zwyczaju dotykania splecionych dłoni pary książęcej na umieszczonej po drugiej stronie korytarza płycie nagrobnej z XIV wieku. Aby jednak ukazać jak wielkim uczuciem jest miłość, możemy zobaczyć umieszczoną w sali o wyjątkowym sklepieniu, zwanym władysławowskim, rzeźbę przedstawiającą strażnika miejskiego i jego wybrankę. Mieszkańcy grodu nie chcieli zgodzić się na ich związek uważając strażnika za niegodnego ręki panny. Kochankowie rzucili się z wieży ponosząc śmierć. Pokazali tym samym, że prawdziwa miłość, choć zakazana, warta jest poświęcenia życia.

Po powrocie do pałacu okazało się, że prądu nie ma także w tej części Wlenia. Dlatego zaplanowane obrady rozpoczęliśmy przy świecach. Przypomnieliśmy przebieg głównych imprez pieszych na naszym terenie w mijającym roku: styczniową Narada Turystów Pieszych, Spotkanie Na Szlaku, Ogólnopolski i Dolnośląski Zlot Przodowników TP oraz Ogólnopolski Wysokokwalifikowany Rajd Pieszy. Oczywiście wszystkie zostaną powtórzone w roku przyszłym. Ogólnopolski Zlot PTP odbędzie się w Gdańsku, OWRP w Górach Świętokrzyskich, Styczniowa Narada w Jaworze, Zlot Dolnośląski zorganizuje Koło Ducha Gór w Dusznikach zrzeszone w Oddziale w Kłodzku, zaś Spotkanie Na Szlaku odbędzie się w Lubinie.

Pałac Lenno we Wleniu w zimowej szacie (fot. K. Tecza)

Prowadzący spotkanie Henryk Antkowiak, przewodniczący Dolnośląskiego Zespołu Turystów Pieszych, przypomniał o przypadającym w tym roku jubileuszu 60-lecia Komisji Turystyki Pieszej ZG PTTK. Uroczystości centralne z tej okazji odbędą się 1 grudnia 2012 roku w Warszawie. Z tej okazji ustanowiono nawet odznakę 60-lecia KTP. Przewodniczący przypomniał również, że w przyszłym roku odbędą się wybory zarówno do władz PTTK jak i poszczególnych komisji, również do Komisji Turystyki Pieszej. Ponieważ zasadą jest, że wyróżnienia nadawane przez KTP wręczane są tylko obecnym na imprezie, skorzystano z faktu i wręczono kilku działaczom zaległe dyplomy. Wręczono także legitymacje przodownickie.
Paweł Idzik, komandor tegorocznego Zlotu, poprosił wszystkich, by uczcili minutą ciszy zmarłego w tym roku kolegę z Jeleniej Góry - Andrzeja Grzybowicza oraz pozostałych przodowników wędrujących już po niebieskich szlakach. Paweł przypomniał jak ważną rolę odgrywają w naszym Towarzystwie działacze, dla których ważne jest dobro naszego Towarzystwa i jego rozwój. Powiedział, że sam spotkał na swojej drodze, jako młody chłopak, takich ludzi, i że to właśnie dzięki nim utwierdził się w przekonaniu, że warto dalej pracować i podejmować trud realizacji kolejnych pomysłów. Dzięki takim ludziom jak Wiktor Gumprecht czy ja, Paweł realizuje swoje pasje jako Przodownik TP. Paweł poprosił nas wszystkich, byśmy baczniej rozglądali się wokół, w poszukiwaniu młodych, pozytywnie zakręconych "wariatów". By zarazić turystyką i ukierunkować ich poczynania. Taka pomoc w odpowiednim momencie jest bardzo ważna dla młodego, początkującego działacza. Komandor przedstawił także swój Oddział. Przypomniał, że w 1962 roku, a więc równo pół wieku temu, był PTTK z Lwówka Sląskiego było organizatorem III Okręgowego Zlotu PTP!

Kosciółek w Radomicach (fot. K. Tecza)

Najważniejszym momentem sobotniego spotkania było przekazanie laski zlotowej przedstawicielowi Jawora, gdzie spotkamy się w roku przyszłym.
Po takich doniosłych momentach można było już tylko się podzielić i w podgrupach wspominać wspólne dokonania i imprezy. Nastrój jednak, ze względu na rozstawione wszędzie świece, pozwalał mieć nadzieję na spotkanie ducha zamordowanej tu Dorothei, ostatniej przedwojennej właścicielki pałacu. Niestety w nocy nikt nie zauważył krążącego ducha i po śniadaniu wyruszyliśmy na trasę.
Ze względu na panującą zimę, tym razem podstawiono dwa mniejsze autobusy, licząc na ich większa mobilność. Decyzja okazała się słuszna. Nieraz bowiem przyszło nam wysiadać z autobusu i usuwać z drogi powalone drzewa czy odłamane konary.
Zanim jednak ruszyliśmy wstałem z samego ranka i gdy wszyscy jeszcze spali ulepiłem wielkiego bałwana, wyposażonego w kamienne guziki, oczy, nos i usta wykonane z szyszek sumaka oraz czapkę z odznaką zlotową oraz mopa pożyczonego z kuchni. Po śniadaniu zimowa maskotka posłużyła jako model do wspólnego pamiątkowego zdjęcia.

Pierwszym celem wycieczki była zapora w Pilchowicach. Większość z nas jeszcze nie oglądała tego miejsca w takiej scenerii. Na tamie latem zawieszono tablicę z okazji 100-lecia budowli.
Ze względu na trudne warunki Paweł Idzik podjął decyzję o rezygnacji ze spaceru przez Dziki Wąwóz. Od razu pojechaliśmy pod pałac Lenno. Niestety nie obyło się bez problemów. Drugi autobus omijając drzewo zjechał na pobocze i nie mógł już podjechać pod górę. Wszelkie próby kończyły się paleniem opon. Udało się dopiero po wycofaniu i nabraniu rozpędu. Na szczęście to była już ostatnia górka na trasie.
Zapoznaliśmy się z pracami renowacyjnymi jakie wykonano w pałacu, a później zajrzeliśmy do kościółka św. Jadwigi Śląskiej. Jakiż okazał się on inny w porównaniu z tym w Radomicach, gdzie zajrzeliśmy wcześniej. Tam widzieliśmy wspaniały ołtarz tryptykowy, a tutaj umieszczoną w ołtarzu figurkę Matki Boskiej trzymającą na kolanach dzieciątko.

W planie pozostało nam tylko podejść ostrożnie na szczyt wzgórza zamkowego i obejrzeć ruiny warowni. Niestety nie udało się wejść na więżę. Akurat wylano w niej świeżą posadzkę i musiała przeschnąć. Nie widzieliśmy zatem panoramy Wlenia. Zwiedziliśmy zamek i schodząc w dół mijaliśmy gromadzących się przy kościółku wiernych. Niebawem miała rozpocząć się niedzielna msza. Dwie zakonnice na nogach miały prawdziwe górskie buty! Takie same w jakich sami chodzimy. Trzeba przyznać, że nawet pasowały do habitów.

Zamek Lenno przykryty zimową pierzynką (fot. K. Tecza)

We Wleniu rozstaliśmy się z naszymi kierowcami i ruszyliśmy na pieszy spacer po mieście. Obejrzeliśmy krzyż pokutny. Niestety ciekawszy krzyż stojący przy ścieżce na zamek był poza naszym zasięgiem. Podczas zorganizowanej tu swego czasu Biesiady Pokutnej uczestniczący w niej Bracia naprawili złamany krzyż. W kościele parafialnym spotkaliśmy księdza spieszącego by odprawić mszę w kościółku przy zamku. Podeszliśmy też pod klasztor Elżbietanek, prowadzących sanatorium. Przechodząc obok miejsca upamiętniającego walki o miasto za czasów napoleońskich dotarliśmy do pałacu.

Po obiedzie nastał czas podziękowań i pożegnań. Umówiliśmy się na kolejny zlot do Jawora. Podsumowaliśmy też, że właśnie zakończone spotkanie, spełniło wszystkie założone cele. Zaprezentowano podczas niego walory turystyczno-krajoznawcze Miasta i Gminy Wleń oraz powiatu lwóweckiego. Stworzono warunki do podnoszenia kwalifikacji kadry programowej PTTK. Umożliwiono zdobywanie Regionalnej Odznaki Krajoznawczej "Przyjaciel Powiatu Lwóweckiego". Najważniejsze jednak było samo spotkanie środowiska piechurów. To zawsze wzmocnia kontakty, będące ważnym aspektem naszej działalności. Często bowiem dzięki nim łatwiej jest organizować nowe imprezy turystyczne. I to właśnie chodzi!

Krzysztof Tęcza

Linki: · Stary-nowy zamek · Internetowy zamek we Wleniu

© Góry Izerskie 2006-2023

http://www.goryizerskie.pl

kontakt redakcja facebook prywatność spis treści archiwum partnerzy też warto

 

 

 

Polecane: montaż haków holowniczych safari Kenia wyposażenie magazynów sprzątanie Wrocław